Są ludzie, którzy wyrośli już z czasów dziecięcych, a mają te same potrzeby, co dziesięciolatek – słodycze, słodycze i jeszcze raz słodycze. Urasta to u niektórych do rangi uzależnienia. A to bardzo, bardzo niezdrowy sposób na budowę codziennego jadłospisu.
Pytanie dnia: jak przestać jeść słodycze?
Zreflektować się nad tym, skąd wypływa to uzależnienie od „białej śmierci”, czy przypadkiem nie ma podłoża psychicznego? Nadmiar stresu w pracy, kłopoty w związku, podupadające zdrowie – jedni odreagują to innymi uzależnieniami, od pracy, od gier komputerowych, od alkoholu czy narkotyków. Co charakterystyczne, słodycze wcale nie są lepsze. Może kojarzą się pozytywnie, bo np. dostawaliśmy je w prezencie za dobre sprawowanie od rodziców. To kolejna rzecz do terapii, ponieważ taka zewnątrz sterowność i, uwaga, co: uzależnienie od rodziców wpływa na relacje ze wszystkimi ludźmi. A wszystko przez te przeklęte słodycze!
Co można zrobić?
Znaleźć sobie inny sposób na kontrolę stresu, np. ćwiczenia fizyczne, które dodatkowo sprawiają, że jest się w rześkim nastroju, ponieważ uwalniają się podczas nich endorfiny. Bieganie, jazda rowerem oraz najlepsze, co może być pod słońcem – pływanie w basenie, to wszystko eliminuje chęć na kupno kolejnego już dziś batonika. W zasadzie każda praca fizyczna może tu pomóc, nawet sprzątanie domu – o dziwo jest to świetna metoda terapeutyczna dla zestresowanych. Można także bardziej poświęcać się swoim pasjom, nawet jeżeli jest to dzierganie swetrów na drutach albo odkopać stare i znów móc się nimi cieszyć. Scrabble z bliską osobą kontra wafelek czekoladowy? A, no tak, wafelek. Cóż, nikt nie powiedział, że pokonywanie uzależnienia od słodyczy będzie łatwe.
A jakaś alternatywa?
Oczywiście, że jest, pójście do dietetyka bądź diabetologa i dzięki profesjonalnej pomocy ułożyć sobie taki jadłospis, że nawet podwieczorek będzie zbędny. To tylko iluzja, że nie da się żyć bez słodyczy w tak zmiennych czy nawet chaotycznych czasach. Słodycze kojarzą się z domem rodzinnym, miłością ojca i matki oraz niebywałego poczucia bezpieczeństwa. Nie trzeba od razu wybierać słodyczy jako punktów, które wyznaczały to bezpieczeństwo, można np. przeanalizować, co takiego chcą bądź chcieli nam przekazać rodzice, kiedy mówili takie to ta a takie rzeczy, jednocześnie oczywiście krytykując nas za nadmierne słodzenie herbaty, kawy czy mate.
Kontynuujmy jednak ważny temat. Jak już zostało powiedziane, trzeba również uświadomić sobie, nadmierne jedzenie słodyczy może prowadzić do otyłości, a nawet cukrzycy. Dzięki Bogu dietetycy i diabetolodzy starają się pomóc jak się tylko da. Jednak tak naprawdę to samemu sobie trzeba pomóc i ćwiczyć silną wolę, mówiąc sobie: „dziś nie zjem nic słodkiego, chlip”. A co, jeżeli ma się słabą silną wolę? Cóż, można się pocieszać, że jedzenie słodyczy nie umywa się do takiej narkomanii czy alkoholizmu, dużo bardziej destrukcyjnych, jednak podziwiać można ludzi, którzy nawet kawę usunęli z jadłospisu, traktując ją jako rzecz zbędną, nadmiernie pobudzającą.
Jeszcze jakiś sposób na ograniczenie spożycia słodkich obiektów w naszym życiu? Cóż, można zamienić je na ich zdrowsze zamienniki, dziś nie brak w sklepach batonów, które można zjeść np. przed ćwiczeniami, by dodać sobie siły i motywacji do, załóżmy, pływania.
Nie jest to wielka rewolucja, tego typu zamiana, jak np. zamiana znanego napoju kojarzącego się z frazą „Coraz bliżej święta” na wodę z cytryną. Najlepiej założyć sobie dziennik i to dzięki niemu kontrolować, co się jadło, dobrego czy złego. Zawsze zapisywać w nim wszystko, co się zjadło i wypiło. Jeżeli produkty niezdrowe przeważają nad zdrowymi, zatrzymać się i przeanalizować sytuację na nowo, wprowadzając zmiany, również przy pomocy dietetyka.
To, co może okazać się kluczowe, to poinformowanie całego otoczenia o tym, że nie je się już słodyczy, wtedy ma się pewność, że nie dostanie się ogromnej ich paczki od kuzyna na urodziny. Albo że ktoś nie poczęstuje nas robionymi przez jego babcię ciasteczkami z marmoladą. Jeżeli jest się w związku i druga osoba ma na tyle silnej woli, by być na diecie i nie jeść słodyczy, to nie śmiać się z niej, że się ogranicza, tylko brać przykład, jak walczyć z „białą śmiercią”, np. zacząć przestać cukrować kawę czy herbatę.
Wręcz przeciwnie, związek z taką osobą powinien pomóc pokonać każde uzależnienie… no, oprócz tego od drugiej osoby. Mieć tylko nadzieję, że od tej pory nałogowe łasuchy wezmą sobie do serca wszelkie zwroty, które się ku nim kieruje na temat jedzenia słodyczy. Do zapamiętania wyrażenie: „białą śmierć”.